wtorek, 26 sierpnia 2014

2. "Dziesięciu Murzynków", czyli klasyka gatunku


Tytuł: Dziesięciu Murzynków
Autor: Agatha Christie
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 174
Ocena: 8/10

Dawno już z panią Christie nie miałam do czynienia, w końcu jednak postanowiłam do niej wrócić i zabrać się za najbardziej chyba znaną w jej dorobku pozycję. "Dziesięciu Murzynków" jest najlepiej ocenianą książką Christie, a przez samą autorkę uznaną za najtrudniejszą do napisania. Książka występuje również pod tytułem "I nie było już nikogo". Oryginalne brytyjskie wydanie nosiło tytuł "Ten Little Niggers", jednak w USA został on uznany za obraźliwy, dlatego książkę wydano tam pod tytułem "And Then There Where None". A dlaczego w Polsce nie dało się ustalić jednej wersji tytułu? Pozostaje to dla mnie tajemnicą :P. Choć nie jest to ani pierwszy, ani ostatni taki przypadek ;).

Dziesięcioro bohaterów książki to grupa nieznajomych, która pod różnymi pretekstami zostaje ściągnięta do willi na bezludnej wyspie. Zaproszenie pochodzi od tajemniczej osoby, której żaden z gości nie zna, jednak nie wzbudza to początkowo ich podejrzeń. Nasi bohaterowie to towarzystwo nadzwyczaj zróżnicowane. Mamy tu do czynienia zarówno z wyższymi sferami, czyli np. cenionym lekarzem lub sędzią, jak i z dwójką służących, którzy zostali zatrudnieni przez tajemniczego U.N. Owen'a. Wśród gości jest niezmiernie pobożna panna Brent, jak i szemrany pan Lombard. Cały przekrój społeczny i osobowościowy. Jest jednak jedna rzecz, która łączy wszystkich - każde z nich w przeszłości przyczyniło się w jakiś sposób do śmierci człowieka. Mała wyspa to pułapka - przez pogodę i uknuty wcześniej spisek zostaje odcięta od świata. Znajduje się na niej dziesięć osób, które ktoś kolejno zabija inspirując się dziecięcym wierszykiem o znikających po kolei Murzynkach. 

Książka krótka, ale treściwa :). Christie świetnie buduje napięcie, które rośnie z każdą kolejną ofiarą tajemniczego mordercy. Każda zwrotka wierszyka o Murzynkach jest zapowiedzią tego, w jaki sposób zginie następna osoba, nie wiadomo jednak na kogo przyjdzie w danym momencie kolej... Bohaterowie są skazani na swoje towarzystwo, wiedząc, że jedno z nich jest mordercą, nie wiedząc jednak które... Sprawia to, że książkę pochłania się z wielką przyjemnością i bardzo szybko, siedząc jak na szpilkach w oczekiwaniu na dalszy ciąg :). Bohaterowie są bardzo ciekawi, choć nie są dogłębnie opisani. Ale przecież u Christie nie o portrety psychologiczne chodzi, a o intrygę :). A intryga jest świetnie dopracowana! Zresztą na 170 stronach nie dałoby się przecież bohaterów szerzej ująć ;). Ale to właśnie należy do uroku autorki i można ją za to lubić albo nie ;). Ja taki klasyczny kryminał od czasu do czasu bardzo lubię :). Tym bardziej, że ten trzymał w napięciu do końca i dopiero na ostatnich stronach pozwolił odkryć mordercę. Domyślenie się całego schematu zbrodni bez tych końcowych wyjaśnień graniczyłoby chyba z cudem, a to przecież stanowi o jakości kryminału.
Odkąd przeczytałam opis książki i później podczas jej czytania, cały czas nasuwały mi się skojarzenia z filmem "Tożsamość". Wprawdzie ani fabuła nie jest taka sama, ani bohaterowie, ani rozwiązanie zagadki, jednak widać wyraźnie inspirację książką Christie. Bo w filmie również mamy dziesięcioro bohaterów, którzy przez gwałtowną pogodę utknęli w przydrożnym motelu i kolejno są mordowani. Oni także są zupełnie różni, ale istnieje element, który ich wszystkich łączy. Film jest naprawdę świetny, choć raczej dla widzów o mocnych nerwach ;). Ja się już przekonałam, że główny motyw z "Dziesięciu Murzynków" sprawdza się dobrze zarówno w książce, jak i na ekranie, Was też do tego zachęcam :). I dołączam trailer "Tożsamości" ;)


A Wy czytaliście "Dziesięciu Murzynków"? A może widzieliście "Tożsamość"? Jeśli tak, podzielcie się wrażeniami :).

5 komentarzy:

  1. To jedna z tych książek Agathy, której jeszcze nie czytałam. A po tych, które już przeczytałam, wciąż nie mogę się zdecydować, czy wolę Mrs. Marple czy Poirota ;)

    ps. Filmu też nie znam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam już tak długą przerwę od książek Christie, że nawet już nie pamiętam czy kiedykolwiek zdecydowałam, którego z tych bohaterów wolę :P.

      Usuń
  2. Nie wiedziałam, że powstał film tak silnie inspirowany tym utworem. ;) Muszę go obejrzeć! Nie jest to, co prawda, mój ulubiony kryminał Christie (najbardziej lubię, o czym zawsze wspominam i wszystkich zachęcam do lektury, "Zabójstwo Rogera Ackroyda"), ale i tak się zainteresowałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zabójstwa Rogera Ackroyda" jeszcze nie czytałam, będę musiała to w przyszłości nadrobić :). Mnie chyba najbardziej podobała się "Godzina zero" ;).

      Usuń
  3. Moją recenzję widziałaś, więc wiesz, że czytałam ją pod tym drugim tytułem, dzięki Tb wiem już skąd ta rozbieżność, choć przyznam, że mogli zdecydować się na jedną wersję...
    Książka jest świetna, również polecam, a film obejrzę, bo lubię od czasu do czasu, przez chwilę, pożyć w strachu:-)

    OdpowiedzUsuń